Znudzeni nowoczesnością ruszyliśmy na poszukiwania jej całkowitego przeciwieństwa. Wędrówka doprowadziła nas do babcinych strychów i najciemniejszych zakamarków garaży, gdzie już dawno zapomniane i skazane na stracenie stare meble czekały na naszą uwagę. Cierpliwość się opłaciła, bowiem dzisiaj na topie jest wszystko to, co zniszczone i nadgryzione zębem czasu. Starocie wracają do łask, a my witamy je z otwartymi ramionami.
O stylu shabby chic jest ostatnimi czasy bardzo głośno. To prawdziwy boom na tego rodzaju stylizację, która idealnie wpasowała się w gusta ludzi mieszkających na obrzeżach małych miast lub wsiach. Zdecydowanie nie polecamy kuchni urządzonej na sznyt schaby schic do kawalerek i apartamentów w dużych metropoliach.
Rozkładając termin shabby chic na czynniki pierwsze, uzyskamy tłumaczenie: shabby – stary, wytarty zniszczony, a chic – to szyk. Rachel Ashwell uznawana za propagatorkę stylu pragnęła połączyć wiekowe elementy, tworząc elegancki i gustowny, ale bardzo przytulny nastrój. O tym, że jej się udało nie musimy przekonywać. Jest bardzo romantycznie, delikatnie i klimatycznie. Z duszą i sercem. Dlaczego shabby chic? Bo symbolizuje wszystko co sielskie, naturalne i miłe. To zamknięcie w czterech ścianach wspomnień z dzieciństwa – jego kolorów i zapachów. To również utęsknione marzenie dla ludzi zmęczonych sztuczną nowoczesnością, prostotą i tym, co na pokaz. Propozycja ta znajdzie entuzjastów w osobach, które kochają rodzinną atmosferę, spokój i ciszę, oraz w ludziach lubiących pichcenie i pieczenie prawdziwych, domowych ciast.
Jak wyczarować odpowiedni klimat? Idąc z duchem shabby chic należy postawić na podniszczone meble. W tym celu wędrówka po pchlim targu i rodzinnych domach będzie wskazana. Stary stół można samemu odnowić, lub skorzystać z profesjonalisty zajmującego się renowacją staroci. Dla cierpliwych, lubiących majsterkowanie polecamy wersję pierwszą, dla osób zapracowanych opcję drugą, odnawianie bowiem starych mebli to dość żmudne i czasochłonne zajęcie.
W kuchni shabby chic najważniejszą rolę pełnią: stół i krzesła (duży drewniany), kredens, otwarte półeczki. Wszystko powinno być stare lub celowo podstarzane. Im więcej odrapań i niedoskonałości tym lepiej. W większości przypadków biel rządzi. Możemy jej użyć do malowania ścian i mebli, choć można obok niej znaleźć neutralne odcienie: błękitu, różu, zieleni i szarości.
Dodatki odgrywają bardzo ważną rolę. Wszelkie koronki, hafty, obrazki, zegary, świeczniki, kamionkowe doniczki na parapecie a w nich zioła, czy suszone kwiaty są niezbędne. Świetnym pomysłem jest ustawienie starej wagi lub metalowych pudełek. Przyda się również wystawa mis, dzbanków i kubeczków oraz kilka wiklinowych koszy.
Motywy roślinne: różyczki, tymianek i lawenda mogą ozdabiać zasłonki, firankę, ręczniki, serwetki, obrus lub materiał zastępujący drzwiczki przy szafce. Mile widziany jest również dobrze wyeksponowany zestaw porcelany z kolorowym ukwieceniem. Żywe kwiaty pięknie zaprezentują się w dawnych dzbankach na mleko będących aktualnie wazonami, metalowych wiadereczkach czy starych puszkach.
Typową cechą stylu jest spora ilość mebli i bibelotów. Im mocniej chcemy zaakcentować shabby chic, tym na większą dowolność w ich doborze możemy sobie pozwolić. Jeśli wolimy nieco nowocześniejszy ton, umiar jest wskazany. Na poniższym zdjęciu widzimy brak rozdmuchanej dekoracji, ale duch shabby chic jest wyczuwalny momentalnie.
Kuchnia w tym stylu uwodzi swym magicznym klimatem. Wygląda jakby ktoś wyrwał ją z dawnych lat i przeniósł do XXI wieku, prawdopodobnie w tym tkwi jej siła, że pośród współczesnej pogoni za tym co nowoczesne i ultra proste możemy zatrzymać się w niej, usiąść, wziąć głęboki oddech i poczuć, że naprawdę żyjemy.